Po burzy wychodzi słońce. Jednak w tym przypadku tak nie było. Komisarz Jane Williams weszła do gabinetu, który dzieli wraz ze swoim partnerem. Prowadzili trudne śledztwo, mieli wymagającego przeciwnika. Mieli poszlaki, lecz teraz powinno zmusić podejrzaną do przyznania się. Powiesiła swoją bluzę na jasnym fotelu, a następnie usiadła na nim. Otworzyła akta, leżące na biurku, aby przejrzeć je po raz setny.
- Wystąpiłem po nakaz przeszukania - oznajmił Grabeel, wchodząc do pomieszczenia. - Przepraszam za spóźnienie.
- To dobry pomysł - przyznała. - Wiesz, ta dziewucha jest bezwzględna, okrutna i wyrachowana. Na dodatek studiuje prawo. Pytałam o nią i z nikim się szczególnie nie koleguje.
- Wcale mnie to nie dziwi. Jest bardzo mało osób, które znają ją na wylot - stwierdził, siadając na swoim miejscu pracy.
James uśmiechnął się delikatnie. Znał ją odkąd skończyła szesnaście lat. Nie raz przyprowadzał Evelin, kiedy uciekała z domu. Od początku wiedział, że będą z nią problemy. Jednak coś mu tutaj nie pasowało. Przecież nie byłaby taka głupia, aby zostawiać ślady po sobie.
* * *
Panna Moore bardzo dobrze znała procedury, których przestrzegali policjanci. Dziewczyna była cwana, przebiegła i bystra. Już o szóstej wstała i od razu skierowała się do łazienki. Wzięła zimny prysznic. Założyła biały top na szerokich ramiączkach, szary żakiet, ciemne rurki, a na nogi czarne, sportowe obuwie. Zrobienie delikatnego makijażu zajęło jej dosłownie pięć minut. Do torby na ramię powrzucała najpotrzebniejsze rzeczy, a następnie wyszła z mieszkania, wiedząc, iż lada chwila zjawi się porucznik Grabeel z nakazem przeszukania.
Przemieszczenie się na drugi koniec miasta, nie zajęło studentce prawa zbyt wiele czasu. Bez żadnych problemów udało się jej wejść do wieżowca, w którym mieszka pewien mężczyzna. Wyjęła swój profesjonalny sprzęt do otwierania zamków i weszła do środka. Rozejrzała się wszędzie. Pusto. Uśmiechnęła się do siebie, stwierdzając, że nie wyszła jeszcze z prawy. Usiadła na wygodnym fotelu. Teraz pozostało jej tylko czekać.
Po siedemdziesięciu minutach do mieszkania wszedł dwudziestopięciolatek, a jego spojrzenie zatrzymało się na niespodziewanemu i nieproszonemu gościowi. Podniósł brwi do góry w geście zaskoczenia.
- Perfekcjonistka jak zawsze - stwierdził, zajmując miejsce na kanapie. - Czym zawdzięczam tę wizytę?
- Potrzebuję twojej pomocy - oznajmiła od razu.
Lucas westchnął, lecz po chwili uśmiechnął się. Jego najlepsza kumpela nic się nie zmieniła. Odkąd tylko pamiętał była niezależna, samodzielna, bezwzględna, odważna i bezpośrednia. Można powiedzieć, że są przyjaciółmi. Wspólna przeszłość to znacznie więcej niż cokolwiek innego.
- Mów o co chodzi dokładnie.
- Ktoś śledzi mnie mniej więcej od dwóch tygodni. Muszę wiedzieć kto to jest.
- W porządku. Daj mi chwilę - powiedział, chwytając laptopa do ręki.
Green był najlepszym hakerem i informatykiem w jednym. Tego Eve była pewna. Na niego zawsze mogła polegać. Teraz, kiedy miała problemy, musiała radzić sobie sama, ale jak wiadomo każda pomoc się przyda. Jednak jedna rzecz pozostała taka sama, panna Moore nigdy nie prosi.
* * *
Piękny dom, ładne wnętrze, pieniądze to jest coś, czego w dzieciństwie brakowało szatynce. Westchnęła cicho, przechodząc obok rezydencji, która należała do dwudziestoośmiolatka. Na podjeździe stał terenowy samochód, więc musiał być jeszcze w domu. Zadzwoniła wideodomofonem. Drzwi od nowoczesnego budynku otworzyły się, a w jej stronę ruszył mężczyzna przed trzydziestką z delikatnym uśmiechem.
- Dzień dobry. W czym mogę pani pomóc?
- Szukam Matta Reed'a. Wiem, że jest pan jego wujkiem - powiedziała spokojnym głosem, patrząc w szare oczy biznesmena.
- Nie mam pojęcia, gdzie on jest. Do widzenia - odparł, lecz jego nerwowe spojrzenie go wydało.
- Lepiej dla niego będzie, jeśli ze mną porozmawiasz.
Przystojny brunet zatrzymał się. W końcu otworzył furtkę specjalnym pilotem, po czym udał się ze swoim gościem do budynku. Damon Collins był nie tylko jednym z najbogatszych ludzi na całym świecie, ale przede wszystkim cenionym i wpływowym biznesmenem. Należał do osób odpowiedzialnych i rozsądnych, dlatego postanowił wysłuchać dwudziestojednolatkę.
Hoi ;))
OdpowiedzUsuńTa Evelin jest przebiegła. Jakby nigdy nic weszła do mieszkania Lucasa bez poczucia winy, że wtargnęła można powiedzieć nielegalnie, bo od kiedy normalna osoba wtrynia się do cudzego mieszkania, siada na kanapie i czeka jak u siebie z dumną miną. Dla mnie ta dziewczyna ma coś nie tak pod sufitem. Nie wiem, ale nie lubię jej.
Gdybym miała z nią do czynienia, chyba bym sie z miasta wyprowadziła xD
Policjanci wyglądają na bezradnych, wątpię, że nakaz coś zadziała. Evelin nie pozostawiłaby ani jednego śladu po sobie, czy też nie ukryłaby u siebie czegoś, co mogło by mieć związek z morderstwem. Ona jest cwana.
Ona wie co robi, można powiedzieć, że zna każdy ruch policjantów. A bo studiuje prawo, wchłania je i wykorzystuje na swoją korzyść.
Mogłabym ją porównać do cichego mordercy, który robi swoje po swojemu i wie jak to zrobić by nie zostać złapanym. Pomimo tego nie jestem do końca pewna, czy to ona była mordercą. Ale jej nieciekawe dzieciństwo mogło pozostawić trwały uraz na psychice, i zapewne pozostawił. Nie wiem czy jej współczuć, bo jak dla mnie ona zachowuje się bardzo podejrzanie.
Jakby nigdy nic, wyszła z domu, powędrowała do Lucasa i w pewnym sensie rozkazuje, by jej pomógł, a raczej by w swoim laptopie wyszukał info o kimś kto ją niby śledzi.
Dziewczyna nie zna słów: ''proszę, pomóż mi'', ale nie dziwię się i o to mieć pretensji nie będę. Ona ma swój charakterek, który nie jednego wyprowadzi z równowagi. Chyba zaczynam współczuć ''rodzicom'', którzy musieli się męczyć z jej buntowniczością. Uciekała, a policja ją przyprowadzała. Dziwne, że w modzie jest uciekanie? Przeważnie jak zgłodnieje to wróci, haha xD tak mówią.
Cóż, jej charakter jest nie bez znaczenia denerwujący, ale lubię takie postacie w opowiadaniach, a czemu? bo coś się dzieje. Tylko pod tym względem mogę ją lubić, ale ogólnie gdybym z nią chodziła na studiach do klasy, to nie rozmawiałabym z nią, na pewno nie usiadła w jednej ławce, a tym bardziej poprosiła o zeszyt by przepisać zaległy temat. Ta dziewczyna mnie odstrasza.
Jednak powiem tak:
Podobał mi się rozdział, podobało mi się te całe zachowanie głównej bohaterki, cholernie intryguje. Jeśli chodzi o opowiadanie, tylko tyle mogłam napisać. Bo o samej postaci to wiesz dobrze jakie mam zdanie. Nie lubię jej xD
Ale opowiadanie owszem. I chcę dowiedzieć się, czy ona jest zamieszana w morderstwo, i czemu unika w jakiś sposób policjantów (podejrzane)...
Znów mam kilka pytań, także w tym to : kim jest owy nieznajomy co ją niby śledzi. Może to on zamordował a chce ją wplątać w to?
Semirkowa zadowolona z rozdziału ; ))
Pozdrawia serdecznie.
Bardzo dziękuję za tak ciekawy komentarz. Nie sądziłam, że aż takie uczucia wywoła Evelin, jeśli chodzi o Ciebie ;) Ja z kolei ją lubię, czuję sentyment do tej bohaterki.
UsuńEvelin zdaje się wyzuta z jakichkolwiek uczuć. Ale jest też spostrzegawcza i sprytna. Nie chciałabym być jej wrogiem. :)
OdpowiedzUsuńJednak, tak z daleka, daleka mogę stwierdzić, że ją lubię. Podoba mi się jej arogancja i pewność siebie. Ona wygląda na osobę, która nie ucieka, raczej bawi się ze stróżami prawa w kotka i myszkę. Tak, to bardziej do niej podobne. ;)
A policja, Przecież oni zawsze są bezradni (odpowiadając na pytania panny Semirkowej). Hmm... Nie pozostało mi nic do napisania, prócz tego, że czekam na następny rozdział.
A tak poza tym, wspaniały szablon. :D
Pozdrawiam, Reia ;]
Ciekawie się zaczyna. Główno bohaterka podejrzana o morderateo. Ciekawe jaką sprawę będzie miała do Damona. Jest przebiegła i z jej strony mogę się spodziewać wszystkiego. Czekam na nn i do następnego
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Luna :3
Ps. Może w wolnym czasie zajrzysz do mnie? magiczna-tajemnica.blogspot.com, może ci się spodoba.